Dzieci, które mają 6 lat, muszą chodzić do przedszkola. Jeśli twoje dziecko ma 6 lat – urząd gminy lub miasta zapewni mu miejsce w przedszkolu. Urząd gminy lub miasta ma też obowiązek zapewnić miejsce w przedszkolach wszystkim dzieciom, które mają 3, 4 i 5 lat, jeśli ich rodzice chcą, aby ich dzieci chodziły do przedszkola.
Rodzic, który występuje z roszczeniem o uregulowanie kontaktów z dzieckiem lub dziećmi, powinien zobowiązać się do tego, że będzie odbierał dziecko o umówionej porze z konkretnego miejsca, a także, że po kontakcie odwiezie je do miejsca pobytu. Można również wskazać, że podczas kontaktu powinien zapewnić dziecku wyżywienie.
WPHUB. Uczeń. Diagnoza gotowości szkolnej. Na czym polega, kto ją wydaje? Ewa Rosiecka. 15.09.2023 09:01. Diagnoza gotowości szkolnej wskazuje, czy dziecko jest gotowe do podjęcia nauki w szkole podstawowej (Adobe Stock) Diagnoza gotowości szkolnej ma na celu ustalić, czy dziecko 7-letnie osiągnęło poziom rozwoju, który pozwoli mu
Obowiązek przedszkolny w Polsce. Roczne przygotowanie przedszkolne obowiązuje dzieci w wieku 6 lat. Rodzice mają obowiązek zapisać dziecko do przedszkola albo oddziału przedszkolnego w szkole, lub zapewnić mu możliwość spełnienia tego obowiązku w innej formie. Dodatkowo muszą zadbać o to, żeby dziecko regularnie uczęszczało na
Z jej szacunków wynika, że na wywiadówki przychodzi średnio 80 proc. rodziców. Nieobecni opiekunowie i tak muszą przyjść do szkoły na indywidualną rozmowę w innym terminie. Z podobnych
Zgodnie z obowiązującym prawem rodzic nie może przestać utrzymywać swojego dziecka, jeśli ono nie osiągnie pełnoletności. Jednak gdy dziecko ukończy 18. rok życia, obowiązek utrzymania dziecka nie znika. Art. 133 § 1 kodeksu rodzinnego i opiekuńczego stwierdza, że: „Rodzice zobowiązani są do świadczeń alimentacyjnych
t5i1. Zmiany w systemie edukacji doprowadziły do tego, że szkoła stała się sformalizowanym, zbiurokratyzowanym i przeracjonalizowanym tworem. Oderwana od prawdziwego życia, straciła siłę budzenia fascynacji. Logika systemu każe nauczycielom skupiać się na „przerabianiu” materiału, przygotowaniu uczniów do testów i opracowaniu szkolnej dokumentacji, a nie na prowadzeniu ciekawych i intrygujących lekcji. Ma być poprawnie, interesująco być nie musi. Od nauczycieli coraz częściej oczekuje się, że będą pełnić rolę urzędników. Również ze strony rodziców jest dziś duże zapotrzepowanie na złą szkołę. Wielu z nich pyta, jak dana placówka wypada w egzaminacyjnych rankingach, a nie o to, jak wyglądają relacje, czy ich dziecko będzie mogło rozwijać w szkole swoje talenty, czy w przypadku problemów dostanie wsparcie czy tylko informację, że trzeba poszukać dobrego korepetytora. Wszyscy tak bardzo przyzwyczailiśmy się do niezmieniającego się od ponad dwustu lat systemu edukacyjnego, że przestaliśmy dostrzegać jego absurdalność i zdolność odstraszania. Mało kto widzi brzydotę szkolnych korytarzy. Wszyscy pogodziliśmy się z tym, że w szkole trzeba siedzieć i słuchać. Wiele osób uwierzyło, że uczenie się wymaga ukrzesłowienia, a dzieci ruszając się, niczego by się nie nauczyły. Dzisiejsze szkoły konsekwentnie pomijają kreatywność, być może dlatego nie potrafimy wyobrazić sobie, że mogłyby wyglądać i funkcjonować inaczej. Co gorsza, w oparciu o własne doświadczenia nabraliśmy przeświadczenia, że szkoła nie jest do lubienia, że musi boleć. Przecież zawsze bolało. Przyjaciel powiedział mi ostatnio, że idzie na wywiadówkę do nowej szkoły swojej córki i że się boi. Przypomniałam sobie, że również dla mnie były to często trudne przeżycia. Dlatego następnego dnia zapytałam W., jak było. – Strasznie – odpowiedział – ale na szczęście spotkałem na swojej drodze tylu wspaniałych ludzi zajmujących się edukacją, że teraz mogę już wytrzymać prawie wszystko. -Dlaczego strasznie? – pytałam dalej. – „Właściwie nie zdarzyło się nic ważnego: ani nic złego, ani nic dobrego. Standard. W szkole podstawowej widzę największy ferment intelektualny, w gimnazjum mniejszy, najmniejszy w liceum – tu rządzi matura, konkursy i olimpiady”, odpowiedział. „Wszystko co ciekawe dotyczyło tego, co będzie się dziać po lekcjach: wymiana zagraniczna, chór, teatr szkolny, wycieczki, imprezy szkolne. O tym, co ciekawego będzie się dziać na lekcjach, ani słowa”, opowiadał W. . „Zatem uczenie się to osobny obszar, o nim nie było prawie mowy, jedynie w kontekście średniej.” – W ten sposób – kontynuował, człowiek, czyli jego mózg, nasiąka taką wizją: nauka-praca to jest coś koniecznego i uciążliwego, fascynacje i pasje można rozwijać po lekcjach. Czy nie da się tego połączyć? – „Najdziwniejsze jest to, że oni, czyli nauczyciele i dyrektorzy, bardzo się starają, są zarobieni po uszy, naprawdę chcą dobrze. Realizują programy, walczą o oceny, starają się o dobrą atmosferę, pracują z olimpijczykami, tylko podczas spotkań z rodzicami konsekwentnie pomija się najważniejsze tematy.” „Na zakończenie miła, nowa wychowawczyni mojej córki powiedziała: ‘To już zostało odgórnie ustalone’. A po chwili jeden z rodziców powiedział: ‘Bez korepetycji ani rusz!’ „ W. opowiadał dalej. – „Zapisałem się do trójki klasowej, jestem skarbnikiem. Pani była oczarowana faktem, że troje rodziców zgłosiło się na ochotnika. – Na zebraniu rady rodziców obowiązywał jeden i tylko jeden temat: pieniądze, budżet, ściągalność składki, potrzeby i wydatki. Żadnych innych tematów. – Symptomatyczne, jakie problemy zgłaszane były przez rodziców: za mało fizyki, za mało biologii, za mało języka obcego. Nic więcej. – Odniosłem wrażenie, że głównym celem wychowawcy wobec nas, rodzicow było przekazanie informacji, opis procedur i zebranie podpisów pod dokumentami. -Najczęściej używanym słowem była ‘matura’!” Idąc do domu W. miał takie refleksje – LO nr 2 w … (nie chodzi o szkołę w Toruniu J, ale tu można podstawić dowolne miasto) to maszyneria prawie doskonała. Wszystko działa automatycznie. – Nie ma wizji, innowacji, rozwoju – motory działania są jasne: testy + średnia + matura + olimpiady i konkursy. – Nie rozmawiamy o problemach, nie mamy żadnych wątpliwości, jedyny problem do rozstrzygnięcia to „Gdzie na wycieczkę?”, ale już nie „Po co?” Na zakończenie rozmowy W. powiedział:- „Wywiadówki bez udziału uczniów są bez sensu.” Po ten rozmowie przeczytałam aktykuł Małgorzaty Taraszkiewicz „O kulturze odpowiedzialności” zamieszczony na portalu „edunews”. Córka autorki przyniosła ze szkoły kontrakt, który miał być podpisany przez ucznia i jego rodziców. „W wyniku zapoznania się z tym dokumentem uczeń i jego rodzic wie już, jakie ma spełniać obowiązki i co go spotka, jak tychże nie spełni. Kary są różne, ale precyzyjnie opisane, żeby nie było wątpliwości (minusy, punkty ujemne, niezaliczenie, obniżenie oceny itd.). Rodzice mają się zapoznać i podpisać! A czy można mieć wątpliwości? Nie.” Małgorzata Tarszkiewicz to psycholog zajmujący się sprawami edukacji i słowo kontrakt rozumie jako umowę dwóch stron. Jednak w naszej kulturze szkolnej, uczniowie, niczym ryby, wciąż jeszcze w sprawach własnej edukacji nie powinni zabierać głosu. W szkole mają grzecznie siedzieć, słuchać i możliwie wiernie reprodukować to, co usłyszeli lub przeczytali. Mało komu przychodzi do głowy, że można by z nimi ROZMAWIAĆ i SŁUCHAĆ, CO MAJĄ DO POWIEDZENIA. Zdaniem badaczy mózgu, człowiek tylko wtedy w pełni angażuje się w przedsięwzięcia i rozwija swój potencjał, gdy realizowane cele uznaje za istotne z własnego punktu widzenia. To znaczy, że nauka może tylko wtedy może być efektywna, gdy zaczniemy traktować uczniów jako pełnoprawne, autonomiczne podmioty. Nauka nie może być aktem przymusu, ale woli. Nasze mózgi zostały stworzone do tego, żeby się uczyć, ale żeby to robić, muszą mieć odpowiednie warunki. Najsilniejszym motywatorem jest ciekawość poznawcza. W zbiurokratyzowanych i skotniałych strukturach nie ma na nią miejsca. W szkole, do której poszła córka mojego przyjaciela, o zaspokajaniu ciekawości poznawczej uczniów nikt nie mówił. A wracając do pomysłu W., czy trudno byłoby przeforsować pomysł, by uczniowie brali udział w wywiadówkach? Przecież to ich proces uczenia się. „Nic o nas bez nas!” Dlaczego tak łatwo odmawiamy naszym dzieciom praw, które uznajemy za element demokratycznego porządku. Z okazji zbliżającego się Dnia Nauczyciela życzę nam wszystkim, żebyśmy nie dali zmienić się w urzędników! Biurokratyczna i sformalizowana szkoła nie może budzić fascynacji, a bez tego nie ma mowy o efektywnej nauce i rozwijaniu potencjału, z jakim przyszli uczniowie. Informacja dotycząca „Neurodydaktyki” Ponieważ na rynku jest jeszcze inne wydanie „Neurodydaktyki” informuję, że prawa do mojej książki ma jedynie Wydawnictwo Naukowe UMK i tylko pod zawartymi w tej książce tezami mogę się podpisać. Za błędy zawarte w innym wydaniu, nie ponoszę odpowiedzialności. Swoim nazwiskiem firmuję jedynie „Neurodydaktykę” z pokazaną tu okładką. Jeśli ktoś chce przeczytać MOJĄ książkę, to proszę korzystać z wydania z granatowym profilem twarzy. Ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych stanowi, iż to autor odpowiada za treść i formę swojego dzieła. Ja miałam wpływ jedynie na formę i treść książki wydanej przez Wydawnictwo Naukowe UMK. Kiążkę można kupić przez internet np. tu:
42 odp. Strona 1 z 3 Odsłon wątku: 10419 Zarejestrowany: 28-04-2009 15:58. Posty: 66128 IP: Poziom: Pełnoletnia 19 stycznia 2015 21:10 | ID: 1181778 Ostatnio zauważyłam że dużo mniej rodziców chodzi na wywiadówki! I są to ciągle te same osoby. A na dodatek i ta liczba spada.. Rozumiem dzienniki elektroniczne ale od czasu do czasu warto zajrzeć do szkoły i dowiedzieć się z ust nauczyciela jak zachowuje/stara się nasza pociech. Przecież to nie zajmuje aż tak wiele czasu.. A jednak świadczy o tym że dzieckiem się interesujemy. Jak to jest w waszych szkołach/przedszkolach? Chodzicie na wszystkie spotkania rodziców? 1 ewewita1383 Zarejestrowany: 13-10-2011 16:48. Posty: 7303 19 stycznia 2015 21:32 | ID: 1181788 z tą frekwencją ,to nie tylko teraz się ,to ujawnia w dobie dzienników elektronicznych i innego sposobu dowiedzenia się o ucznia z obyciem sie z wizytą w szkole . już jak ja chodziłam do szkoły podstawówki ,czy średniej ,to zawsze ,te same twarze ,zawsze około 9 rodziców na 27 czy 24 uczniów . moja mama zawsze nawet jak z powodu bycia w pracy nie stawiła się na zebranie starała się zajrzeć do szkoły w innym terminie i dowiedzieć się o postępy w nauce ,zachowanie ,trudności itp. nigdy nie dzwoniła do wychowawcy i nie rozmawiała przez telefon zawsze musiała być osobiście i u mnie i u mojego rodzeństwa . ja raczej będę taka sama ,bo wpoiła mi ten obowiązek ,dzieckiem trzeba sie interesować,pomagać ,wspierać ,ale też osobiście zbierać pochwały jak dziecko jest zdolne i przez nauczycieli przedstawiane jako wzór do naśladowania . napewno będę obecna i oby wszyscy rodzice byli tacy obowiązkowi ,zeby te kilka razy w roku szkolnym ,być na tych spotkaniach i okazać zainteresowanie dla dziecka ale i środowiska społecznego z którym styka się na codzień. 2 monaaa71 Poziom: Przedszkolak Zarejestrowany: 28-01-2009 08:46. Posty: 28735 20 stycznia 2015 09:18 | ID: 1181905 wysyłam męża na zebrania,najczęściej są,gdy jeszcze jestem w pracy. też uważam,że dziennik elektroniczny to nie wszystko. 3 Sonia Poziom: Pełnoletnia Zarejestrowany: 06-01-2010 16:15. Posty: 112846 20 stycznia 2015 09:21 | ID: 1181914 Staram się chodzić zawsze na wywiadówki, bo to dla mnie ważne. U nas też coraz mniej osób widać w szkole, rodzice jakby nie interesują się tym, co robi pociecha, jaka ma opinie, może jakies uwagi nauczyciela...Dzienik to nie wszystko, rozmowy z nauczycielem nie zastapi. 4 monaaa71 Poziom: Przedszkolak Zarejestrowany: 28-01-2009 08:46. Posty: 28735 20 stycznia 2015 09:26 | ID: 1181922 co prawda wychowawczyni w dzienniku wysyła też wiadomości do rodziców,ale na zebraniach poruszane są różne sprawy i warto być w temacie. 5 Sonia Poziom: Pełnoletnia Zarejestrowany: 06-01-2010 16:15. Posty: 112846 20 stycznia 2015 09:38 | ID: 1181944 monaaa71 (2015-01-20 09:26:07)co prawda wychowawczyni w dzienniku wysyła też wiadomości do rodziców,ale na zebraniach poruszane są różne sprawy i warto być w temacie. U mnie też wysyłają. Jednak najczęsciej są to powidomienia o składkach, zebraniach itd.. 6 Sanne Zarejestrowany: 19-07-2011 15:30. Posty: 4945 20 stycznia 2015 09:42 | ID: 1181947 U nas nie ma wywiadowek, jedynie na początku roku jest spotkanie organizacyjne. Wszystko inne odbywa sie przez meile bądź telefonicznie. 20 stycznia 2015 12:40 | ID: 1181990 Sanne (2015-01-20 09:42:39)U nas nie ma wywiadowek, jedynie na początku roku jest spotkanie organizacyjne. Wszystko inne odbywa sie przez meile bądź telefonicznie. Myślę, że i u nas za kilka-kilkanaście lat tak będzie. 8 Stokrotka Poziom: Pełnoletnia Zarejestrowany: 28-04-2009 15:58. Posty: 66128 20 stycznia 2015 13:09 | ID: 1182004 Miętówka (2015-01-20 12:40:58) Sanne (2015-01-20 09:42:39)U nas nie ma wywiadowek, jedynie na początku roku jest spotkanie organizacyjne. Wszystko inne odbywa sie przez meile bądź telefonicznie. Myślę, że i u nas za kilka-kilkanaście lat tak będzie. Może ludzie po prostu nie mają czasu albo wywiadówki odbywają się w takich godzinach że rodzic jest w pracy i być po prostu nie może 9 Joaśka35 Poziom: Starszak Zarejestrowany: 11-06-2010 18:03. Posty: 8329 20 stycznia 2015 13:17 | ID: 1182009 U nas też słabo przychodzą zazwyczaj rodzice dobrze uczących się dzieci,klasa liczy 25 jest rodziców 10 oliwka Poziom: Dzierlatka Zarejestrowany: 19-04-2008 00:57. Posty: 161880 22 stycznia 2015 15:46 | ID: 1182641 Dzisiaj córka ma wywiadówkę u córki to zobaczymy jaka frekwencja była... 11 etka Poziom: Starszak Zarejestrowany: 15-01-2010 08:37. Posty: 2849 22 stycznia 2015 23:31 | ID: 1182771 Staram się chodzić na wywiadówki, u nas nie ma dziennika elektronicznego i z tego co wiem nie ma planów na jego wprowadzenie. Niska frekwencja moim zdaniem wynika z tego, że zebrania są organizowane o zbyt wczesnej godzinie. U nas o 16-tej. Dla mnie jest to niewygodne, bo musze urywac się z pracy, ciagnac ze soba mełe dziecko, bo o tej godzinie nie mam z kim zostawić. Spora część rodziców nie ma mozliwości wyjśc wcześniej z pracy (u nas jest tak że większość pracuje w Warszawie a to godzina drogi). Niestety dyrekcja nic z tym nie robi, to nauczycielom ma być wygodnie a nie rodzicom. 12 Sonia Poziom: Pełnoletnia Zarejestrowany: 06-01-2010 16:15. Posty: 112846 23 stycznia 2015 06:30 | ID: 1182790 U nas wczoraj frekwencja wynosiła około 50%. Połowa rodziców była na wywaidówce. Ostatnio edytowany: 23-01-2015 10:00, przez: Sonia 13 Alina63 Poziom: Niemowlak Zarejestrowany: 26-01-2010 19:21. Posty: 18946 23 stycznia 2015 08:10 | ID: 1182815 W naszej szkole w jednej z klas było tylko 3 rodziców . 14 Joaśka35 Poziom: Starszak Zarejestrowany: 11-06-2010 18:03. Posty: 8329 23 stycznia 2015 10:48 | ID: 1182887 U nas wyjątkowo było sporo rodzicow,pierwsza wywiadowka na 15-tą,druga na 15 FamiMami Zarejestrowany: 01-09-2011 21:17. Posty: 452 24 marca 2015 14:03 | ID: 1207294 U nas 3/4 rodziców jest raczej zawsze. 16 Sonia Poziom: Pełnoletnia Zarejestrowany: 06-01-2010 16:15. Posty: 112846 24 marca 2015 14:11 | ID: 1207301 U nas jutro wywiadówka. Zobaczymy jak to będzie... 17 Sonia Poziom: Pełnoletnia Zarejestrowany: 06-01-2010 16:15. Posty: 112846 14 maja 2015 15:56 | ID: 1221036 Sonia (2015-03-24 14:11:55)U nas jutro wywiadówka. Zobaczymy jak to będzie... I znów wywiadówka... Taka końcowa, więcej nie będzie... Zobaczymy, jak to dziś będzie... 18 Stokrotka Poziom: Pełnoletnia Zarejestrowany: 28-04-2009 15:58. Posty: 66128 15 maja 2015 08:13 | ID: 1221192 Sonia (2015-05-14 15:56:10) Sonia (2015-03-24 14:11:55)U nas jutro wywiadówka. Zobaczymy jak to będzie... I znów wywiadówka... Taka końcowa, więcej nie będzie... Zobaczymy, jak to dziś będzie... U nas na koniec maja.. zobaczymy co będzie.. U nas bywały na 16-tą więc może wielu rodziców pracuje i się nie wyrabia.. 19 dagmaruffka Poziom: Przedszkolak Zarejestrowany: 19-03-2012 16:52. Posty: 17675 16 maja 2015 08:18 | ID: 1221562 Pamiętam, ze jak ja chodziłam do szkoły to wychowawczyni zawsze mówiła, że na wywiadówki przychodzą te osoby, które nie muszą. Ich dzieci się uczyły dobrze, a mimo wszystko byli na wywiadówkach. Niestety te osoby co powinny przychodzić o wywiadówkach nic nie wiedziały, później wychowawczyni zrobiła tak, ze albo ona, albo dyrektor wydzwaniali do rodziców i ich informowali o zebraniu. 20 bielinek_kapustnik Zarejestrowany: 08-04-2011 10:58. Posty: 1112 16 maja 2015 10:05 | ID: 1221606 Ciekawe jakim zagięciem czasoprzestrzeni mam być na wywiadówce, skoro z pracy wracam o 18-18:30... ;)
Przeciwnik Szymona Hołowni próbował zakłócić konferencję Polski 2050 w Chojnicach. Pretekstem był samochód ugrupowania, który miał zostać nieprawidłowo zaparkowany. Doszło do ostrej wymiany zdań, po której Hołownia polecił mężczyźnie, aby złożył doniesienie obywatelskie. Wcześniej ten sam mężczyzna zarzucał Hołowni, że „przymusza ludzi do szczepień”. Szymon Hołownia wraz z politykami Polski 2050 odwiedził w poniedziałek Chojnice, gdzie mówił o wykluczeniu komunikacyjnym. Jak relacjonuje Polsat News, w pewnym momencie konferencję przerwał mężczyzna, który zarzucał Hołowni, że samochód jego ugrupowania został nieprawidłowo zaparkowany. – Panie Hołownia, może pan powie, bo kamery tego nie pokażą. Jak to jest przyjechać do Chojnic i blokować bądź utrudniać wyjazd – mówił mężczyzna. – Kamery tego nie pokażą, bo telewizja jest zmanipulowana – odparł z ironią Hołownia. Lider Polski 2050 zwracał uwagę na zachowanie mężczyzny, który jego zdaniem „wkładał wiele trudu w zrobienie transmisji” i „chodzenie ze smartfonem”. – Nie jest dobrze wozić się na tym, że ktoś się zainteresował kimś innym, czy ludźmi, którzy tutaj przyszli i na tym budować swoją popularność. Wierzę, że znajdzie pan sposób, metodę i cel, żeby zbudować to samemu – stwierdził. – Są tu przedstawiciele służb porządkowych. Jeżeli mój kierowca, czy nasi ludzie popełnili jakieś wykroczenie, proszę uprzejmie zgłosić się do nich i zażądać ukarania – polecił mężczyźnie Hołownia. – Z tego, co widzę, pan nie jest policjantem. Ja nie widzę tutaj znaku ograniczającego zatrzymanie. Mam prawo jazdy 25 lat i jeżeli nie można się zatrzymywać, to jest znak „zakaz zatrzymywania się” – dodał. Hołownia: Drogi panie, ja nie jestem szafą grającą ani studolarówką Hołownia stwierdził, że mężczyzna może złożyć doniesienie obywatelskie u służb porządkowych. – Jeżeli zostaniemy ukarani, przyjmiemy mandat. Tyle mam do powiedzenia. Nasz kierowca zachował się zgodnie z oznakowaniem pionowym i poziomym, które tutaj się znajduje. Nic więcej w tej sprawie nie mogę panu pomóc – powiedział. Ten sam mężczyzna głosił też antyszczepionkowe hasła. – Pan przymusza ludzi do szczepień – stwierdził. Lider Polski 2050 na ten „zarzut” odpowiedział krótko. – Stanowisko Polski 2050 będzie takie, że szczepienia obowiązkowe będą obowiązkowe – podkreślił. — Może z tym pan dyskutować, może pan na nas nie głosować (...) Nasz pogląd jest w trosce o pana, moje dzieci, pańskie dzieci, zdrowie naszych bliskich — mówił dalej Hołownia. – Drogi panie, ja nie jestem szafą grającą ani studolarówką, żeby się każdemu podobać. Mam swoje poglądy i będę ich bronił. Niech się pan odczepi moich poglądów, bo ja będę ich bronił — podsumował. Czytaj też:Kłótnia w TVP Info o słowa Szymona Hołowni. Polityk Polski 2050 zarzuciła stacji manipulację
czy rodzic ma obowiązek chodzić na wywiadówki